KU POJEDNANIU GATUNKÓW
Kwiecień 2020
autor: Agata Mayer | zdjęcia: Steve McCurry
Mało kto opowiada historie tak zbudowane na obrazach podążających za rozwojem wydarzeń, jak Steve McCurry . Był świadkiem wojny iracko-irańskiej, pierwszej wojny w Zatoce Perskiej, konfliktów w Bejrucie, Kambodży i na Filipinach. Autor portretu niezwykle magnetyzującej afgańskiej dziewczyny z okładki National Geographic. Członek prestiżowego Magnum Photos.
Dokumentował wojnę, konflikty społeczne i klęski żywiołowe. Rządy państw i rynek prasy kolorowej szybko zdały sobie sprawę z potęgi fotografii wojennej, dzięki której można było manipulować informacją i opinią publiczną. Jakby nie patrzeć, każda fotografia wojenna staje się w końcu antywojenna. Pojawia się potrzeba zwrotu ku humanizmowi, odnowy po zniszczeniach i cierpieniu oraz pragnienie uchwycenia zupełnie innych emocji. Tak było w przypadku McCurry’ego, który koncentrując się na egzotycznych portretach ludzi i zwierząt dał wyraz przekonaniu, że fotografia ma wpływać na rzeczywistość w pozytywny sposób.
Karierę fotoreportera rozpoczął podczas wojny afgańsko-sowieckiej pod koniec lat 70. XX wieku. Na swoim koncie ma dziesiątki okładek magazynów i albumów, niezliczone wystawy na całym świecie, długą listę zdobytych nagród i moc kształtowania opinii publicznej dzięki swoim legendarnym fotografiom. McCurry często musiał działać pod przykrywką. W takich momentach sama odwaga, refleks i bystre oko nie wystarczą. Potrzebne jest szczęście. To właśnie na podstawie takich historii tworzy się scenariusze trzymających w napięciu filmów przygodowo-szpiegowskich z mrożącymi krew w żyłach misjami w rolach głównych. Wtapiając się w otoczenie w lokalnych ubraniach, z zaszytymi w nogawkach prześwietlonymi rolkami filmu, McCurry jako pierwszy dostarczał wydawnictwom materiał, dzięki czemu publikowano go na szerszą skalę. Unikał taniej sensacji i powierzchowności, które są charakterystyczne dla nienasyconego rynku popularnych gazet i magazynów ilustrowanych. Między innymi dlatego związał się ze światową agencją Magnum Photos, żeby uniezależnić się od rynku czasopism. Jego mocne i często bezkompromisowe zdjęcia wpływały na powszechny sposób postrzegania wojny, podważając pojęcie prawdy fotograficznej.
Pod koniec 2019 roku McCurry wydał dziennik podróży, zatytułowany po prostu „Animals”, dzięki któremu odkrywamy zupełnie inną stronę tego fotografa. Poza mocno nasyconymi zdjęciami, dzięki którym czujemy wręcz zapach egzotycznych zakątków świata, największych wzruszeń dostarczają fotografie rejestrujące intymną relację między ludźmi a zwierzętami.
Pomysł fotografowania zwierząt pojawił się u Steve’a wcześnie – kiedy siostra podarowała mu zbiór zdjęć psów, autorstwa jego przyjaciela, wielkiego fotografa Elliotta Erwitta. Książka pełna była humoru, patosu i zawierała wspaniałą historię, która zainspirowała McCurry’ego do złożenia hołdu zwierzętom w jego własnym artystycznym stylu. Przez ponad 40 lat trwania kariery McCurry
zbudował potężne archiwum zdjęć. Pokazują one mnogość kontekstów i opowiadają różne historie, z których każda jest poruszającym hołdem dla zwierząt i ich relacji z ludźmi. Zwierzęta na tych zdjęciach, mimo bliskości człowieka i dzielenia z nim wspólnej przestrzeni, nadal pozostają wolne i wyzwolone. Nie należą do nikogo i wędrują, kierując się instynktem przetrwania.
Dla mnie album „Animals” to wspaniała podróż po sześciu kontynentach i wyjątkowa publikacja na ważny temat – roli zwierząt w życiu codziennym człowieka, próba przywrócenia im godności i docenienia piękna każdej istoty żyjącej na ziemi.
Należy pamiętać, że zwierzęta często uwikłane są w konflikty zbrojne nie tylko jako ofiary, ale też wykorzystywane jako żołnierze do celów wojskowych. Przedstawiając jedynie okrucieństwa, nie da się przecież dotrzeć do ludzi i edukować ich we właściwy sposób, a album McCurry'ego właśnie to robi. Uwrażliwia, wzrusza i przypomina o bardzo prostej zasadzie równości i wzajemnego poszanowania.
Tekst pojawił się w 41 numerze magazynu Label.